Czym jest kobiecość? Czy są nią sukienki i wizyty u fryzjera? Czy kobiecość ma swoje źródło? Jeśli tak, to gdzie ono jest? I jak tą kobiecość w sobie poczuć? Lubię pytania… I lubię proces docierania do odpowiedzi. Poszukując źródła kobiecości najpierw odpowiedziałam sobie na pytanie, czym kobiecość dla mnie nie jest… i nie jest nią dla mnie ubieranie się w sukienki, nie jest nią dla mnie chodzenie do fryzjera. Nie jest nią to, jak wygląda moje ciało. To wszystko, to zewnętrzne przejawy tego, co mój umysł uznaje za przejawy kobiecości. Nauczył się tego patrząc na inne kobiety. Zobaczyłam pewną społeczną normę. Coś, co robi większość. Ale dla mnie bycie kobietą, czucie swojej kobiecości jest dużo głębiej. Postanowiłam iść dalej…
Czy kobiecość ma we mnie, jako w kobiecie, jakieś źródło, które mogę określić? Umysł chciałby powiedzieć, że być może jest nim serce, być może macica, a być może Joni (to słowo brzmi znacznie ładniej niż cipka). Fizycznie, to jedynie organy. Metafizycznie to potężne ośrodki energetyczne. Czuje, że Joni to brama, przez którą energia może do mnie wpływać. Czuję, że wpływa do mnie poprzez mojego partnera i przez centrum Matki Ziemi. Czuje, że macica to potężny zbiornik mojej energii. Czuje, że moje SERCE jest bramą do mnie samej. Że jest bramą do wszystkiego co jest. Że właśnie tam jest źródło mnie. A ja, jako ja, to wcale nie ja. JA jako JA to wszystko co jest… Czuje się dobrze pisząc JA wielkimi literami. Nie czuje, aby było to egotyczne. Nie świadczy to, o mojej wielkości. Świadczy o tym, że wiem czym jestem. Jestem Źródłem przejawionym w formie. Jestem miłością Boga i jestem tu po to, aby Cie kochać.
Ale źródła kobiecości nigdzie tam nie czuje…Czuje, że źrodło wszystkiego jest po prostu wszystkim. Że energia stworzenia i stwórcy przepływa jak fala przez całe istnienie. Wypełnia je. Tworzy je. Zmienia. Stwórca stwarzając stwarza sam siebie. To, z jaką falą, z jaką energią się połączę, zależy tylko ode mnie. Od tego, na jaki kanał się przełącze. Moja własna wibracja, przyciąga wibrację, z którą współgra. Kiedy jest we mnie świadomość, to ja wybieram. To ja decyduje. Mogę więc po prostu przełączyć się na kobiecość. Mogę przełączyć się też na tryb zadaniowy. Zależy, jaka jest aktualnie potrzeba. Kiedy czuje, że napływa do mnie coś, z czym świadomie nie chcę się połączyć, po prostu mogę tego nie robić. Przydaje mi się tutaj bycie obecną i czucie tego, co się we mnie aktualnie dzieje. I czucie tego, co dzieje się w przestrzeni. Czasami okoliczności życia, które sama sobie wcześniej stworzyłam, sprawiają mi możliwość odnajdywania w sobie glębszych pokładów miłości.
Moja kobiecość jest pełna miłości. Jest miłością. Jest kochaniem. Jest akceptowaniem. Jest przyzwalaniem. Czuje że taka jest właśnie natura wszechświata. Że Istnienie jest kobiecą energią. Czuję, że wszechświat jest kobietą. Kobieta to energia. Mężczyzna to działanie. Jedno, bez drugiego nie istnieje. Jest jak Bóg, jak Życie, jak Wszechświat, który jeszcze się nie przejawił. Chociaż i to, nie do końca, bo nawet w nieprzejawionym Wszechświecie istnieje możliwość przejawienia się…
Ale, aby czuć to wszystko muszę pozostać otwartą. I nie mogę się bać. Lęk przed czuciem czasami paraliżuje. Bo czuć, często mi nie wypadało. A tym bardziej, nie wypadało mi poddawać się temu czuciu i nie daj Bóg, okazywaniu go publicznie. Wstyd, że ktoś zobaczy moje łzy, wstyd, że ktoś usłyszy mój krzyk… Och… Jeszcze sobie coś pomyśli… Kiedy jest się dziewczynką, kiedy mieszka się w bloku, kiedy jest się ze znajomymi, kiedy widzą Cię obcy ludzie… „Bądź grzeczna, bo pójdziemy do domu!” – tak często słyszę na placu zabaw…
Mówili też: „Myślę, więc jestem”. Więc jak tu teraz nie myśleć, a po prostu czuć?Aby poczuć siebie w pełni musiałam spędzić wiele czasu sama. Musiałam udać się w daleką podróż, na skraj mojego własnego fizycznego życia. Poza mój umysł. Musiałam dojść do momentu, kiedy mój umysł całkowicie zniknął, a zostało samo bycie… Musiałam spotkać się oko w oko z tym, co do mnie przychodzi. Poddać się. Zaakceptować. Nawet jeśli byłaby to śmierć, chociaż bardzo trzymałam się życia.
No, ale dobrze… Czym jest kobiecość? Nie ma jednej odpowiedzi, tak jak nie ma jednej kobiety na świecie. Być może w czasach Biblijnej Ewy, kiedy to istniała tylko ona, odpowiedź była dużo łatwiejsze. Teraz, kiedy na świecie kobiet są krocie, definicja powinna objąć wszystkie kobiety świata. Każda kobieta jest kobieca. Na swój własny, indywidualny sposób. Kobieta, jako całość swojego istnienia, jest przejawem kobiecości. I przejawem Istnienia. A w Istnieniu istnieje niezliczona ilość możliwości.Definicja kobiecość powinna też wziąć pod uwagę zmienność kobiety, fazy jej cyklu i fazy księżyca. Bo kobiecość jest płynna. Kobiecość jest cykliczna. Kobieta tuż przed swoimi księżycowym i dniami może być pełne siły. Kobieta będąca w swoich księżycowych dniach może być pełna delikatności i wymagać uwagi i opieki. Kobiecość, tuż po miesiączce, może być pełna werwy i kreatywności…
Bywa różnie. Za każdym razem inaczej. Dobrze jest obserwować. Kobiecość jest wędrująca. Wędruje przez życie i świat. Wędruje poprzez siebie samą. Wędruje przez bycie dziewicą, kochanką, matką i staruchą. Płynie na falach hormonów, którymi również, przy pewnym określonym poziomie czucia ciała, może świadomie kierować. Kiedy oddaje władanie nad nimi swoim nieświadomy myślom i lękom, wpada w dysharmonię i choroby.
Kobiecość może też się zmieniać w ciągu dnia. Kobiecość przy dzieciach może być pełna opiekuńczej energii. Kobiecość w pracy może być bardzo stanowcza. Kobiecość, sam na sam, z mężczyzną, może być figlarna. Kobiecość może być zależna od okoliczności.Kobieta nigdy nie istnieje też w oderwaniu od swojej żeńskiej linii. To co wiemy o kobiecości być może przejęłyśmy od swoich matek. Być może one przejęły to od swoich matek, a naszych babć. Być może nasze babcie zaczerpnęly wzorców wśród swoich prababć. Być może nasze córki czerpią wzór kobiecości od nas.
Moja kobiecość nie wzięła się znikąd. Kobiecość przechodzi z pokolenia na pokolenie. Kiedy stajemy się jej świadome możemy wprowadzać do niej zmiany. Ale, aby wprowadzić jakąś zmianę najpierw musimy zauważyć schemat, którego do tej pory się trzymałyśmy. Schemat, w który nieświadomie włożyła nas nasza własna mama. Nie trzeba mieć do niej żalu. Robiła to, co uważała, że będzie dla nas najlepsze. Kobiecość, która nie jest chroniona przez męskość, kobieta, której mężczyzną nie jest w stanie zapewnić warunków do wzrostu, staje się męska. Bo sama musi wywalczyć to, co jest jej niezbędne. Czasami w moich własnych ustach słyszę głos mojej mamy. Ale ja, jestem gotowa przyjąć mój własny, mój indywidualny model kobiecości. Mój model MNIE.
Moją kobiecość widzę też w różnicach, które są pomiędzy mną, a mężczyzną, z którym dzielę życie. Moja kobiecość jest delikatna, jest opiekuńcza i czuła. Moia kobiecość przepływa przeze mnie jak chmura. Moja kobiecość jest pełna. Pozwalam sobie czuć. Obserwuję niebo mojej kobiecości. Czasami pojawiają się na nim grzmoty. Czasami pojawia się tęcza. Niebo mojej kobiecości bywa czasami w pełni przejrzyste. Casami napływają chmury. Czasami przychodzi noc. Moja kobiecość jest czasami leniwa. Moja kobiecość jest czasami pełna mocy. Pozwalam sobie na to. Pozwalam sobie płynąć na falach mojej kobiecości, tańcząc na falach życia.
Jeśli chciałabyś poczuć swoją kobiecość, a jeszcze nie wiesz jak to zrobić, to zamknij się sama w pokoju. Zasłoń okna. Włącz ulubioną muzykę. Zacznij tańczyć. Kiedy nadejdzie szczęście, zniknął myśli. Kiedy znikną myśli uzyskasz dostęp do czucia. Dziękuje:*
Zapach Ziemi