W miłości

Nie wiem, co takiego mówili Ci w niedzielę w kościele, ale ja chciałabym Ci powiedzieć, że nie ma żadnego boga. A jeśli jest, to jest to raczej demon pożogi, który nie ma nic wspólnego z miłością. Chciałabym Ci powiedzieć, że Bóg, Duch Święty, Wielka Tajemnica, jest w Tobie, i że może przejawiać się poprzez Ciebie w każdym momencie Twojego życia. Wystarczy dopuścić do siebie taką możliwość. Wystraczy przestać kierować się umysłem i pozwolić, aby czyste światło przelewało się poprzez Twoje serce.

Umysłami ludzi łatwo jest kierować. Można zaszczepić w nich strach jednym zdaniem. Nad naszymi sercami mamy władzę tylko my.Możesz nazywać to jak chcesz. Może być to Energia Życia, Pramatka, Boginii, Źródło, Świadomość, Jaźń…

To nie ma znaczenia, bo to, o czym piszę nie ma nic wspólnego ze słowami, nie da się tego nazwać. Można tylko to poczuć. Ja czuję to jako bezgraniczną miłość. Nie potrzebujesz żadnego kościoła. Nie potrzebujesz budynku, nie potrzebujesz kapłana, który będzie Twoim łącznikiem z bogiem, nie potrzebujesz wspólnoty. Nie potrzebujesz modlić się do nikogo, aby zostać zbawionym. Nie potrzebujesz wykonywać żadnych konkretnych starań, ani czekać aż ktoś, lub coś, Ciebie zbawi. Nie musisz oddawać nikomu swojej energii w rytuałach, których znaczenia być może nawet nie rozumiesz. Nikt nie umarł w zamian za Twoje grzechy. W miłości, nie ma grzechów, piekła, ani złej karmy. W miłości jest tylko miłość.

Zbawienie jest w Twom własnym sercu. Jest tam też oświecenie, urzeczywistnienie, niebo, raj i nirvana. Brama prowadzi poprzez Ciebie. Poprzez ciszę Twojego umysłu. Jezus mówił, że jeśli chcesz się modlić, idź do swojej izby, zamknij drzwi, i w ciszy i w tajemnicy, zgłębiaj to, co ciszą i tajemnicą zawsze pozostanie. Nie znajdziesz tego na festynie. Nie kupisz tego na straganie. Siddhartha znalazł to w sobie. W samotności. Siedząc nago w cieniu drzewa.

Pamiętasz o wielkich dokonaniach kościoła, chrześcijan, katolików? O wyprawach krzyżowych, mordowaniu Indian, zabijaniu heretyków, torturowaniu niewinnych, paleniu kobiet, matek i dziewczynek na stosach? O nadużyciach, gromadzeniu bogactw i gwałtach na dzieciach? Być może nie robił tego ksiądz z Twojej parafii, ale robili to inni, w imię tego samego boga, przed którym dzisiaj klękasz w kaplicy. Może i ludzie się zmienili, ale bóg, na którego hwałę śpiewano pieśni, wtedy, gdy płonęły stosy, i dziś, gdy płonie Mariupol, pozostał ten sam.

Nie musisz już przed nikim klękać. Możesz stanąć twarzą do słońca z dłońmi rozpostartymi w górę. W miłości.

Zapach Ziemi